czwartek, 19 listopada 2015

I znowu wpadam jak poparzona

Pra
ca,praca i ciągle praca,kto ma zwierzaki ten wie.Co tu dużo pisać lepiej pokazać.
Nowy staruszek,lat 14 ze śląskiego schronu




białasek ze Śląska z połową ogonka

Bury za Śląska bez ogonka
dżoker ze Śląska ,dzicz totalna.Jest jeszcze czwórka ,ale tamte to taka dzicz że nie da się zrobić zdjęcia.Siedzą za szafą i przy mnie nie chcą wyjść.
Kociaki z Darłowa z pod Koszalina ,dodam że jeden już w nowym domu


Nowy przybysz z mojej okolicy
Pracy bardzo dużo .Z jedną psią dziewczyną byliśmy na zabiegu,narobiła nam niezłego strachu.

Jak do tej pory kojca nie udało mi się zakupić.Służka Kwiaciarenka biega ciągle w tę i z powrotem.Podziękowania za ostatnią paczkę z funduszu skarpetkowego.Jeśli się mylę to proszę sprostować.Po bazarku dla moich podopiecznych ,będą fundusze na ogrzewanie.Jutro przyjedzie piec.Po kawałeczku i uzbieram potrzebne części na zrobienie centralnego a nie kozowego ogrzewania dla kociaków.Udało mi się trochę pomalować,zmienić gumolity w kocim domku.Dziękuję serdecznie za wpłaty na opał.Zapowiadają zimno więc ogrzewania nie może zabraknąć.Niedługo święta,może ktoś, coś dla Kwiaciarenkowych ogonów.Bardzo dziękuję za wszystko Kochani.






















środa, 7 października 2015

Bazarek

Kochani to link do bazarku dla moich podopiecznych.Jeśli ktoś ma ochotę zamieścić jakiś fancik to bardzo proszę i z góry dziękuję.Będę jeszcze dokładać fanty,więc bardzo serdecznie wszystkich zapraszam.




niedziela, 4 października 2015

No to wreszcie jestem

Kochani postanowiłam wreszcie się odezwać i trochę wieści Wam przekazać.Jest bardzo dużo pracy ,więc dlatego mnie tak mało.Morze zacznę od tego że 4 małych kociaczków znalazła nowe domki,Blu po sterylizacji pojechała do miłych Państwa do Warszawy.W to miejsce przyjechała 2 kociaków z Ostrowca Świętokrzyskiego.Dziewczyny przebadały koci domek i stwierdziły że ma się co bać i teraz szaleją na całego.






Ciężko zrobić lepsze zdjęcia,biegi uskuteczniamy.W ruch też poszła woliera,kotełki zdziwione i chyba zadowolone.Niestety Gryzka siedzi w klatce w domu.Nie udało się uzbierać na kojec dla niej.Osobie która wpłaciła 20 zł.bardzo dziękuję.Oczywiście Gryzia wypuszczana jest na dworek,ale to nie to samo Prawda.
Gościła u mnie jamniczka wyrzucona na ruchliwej drodze,przywieziona przez kuzynkę.Co było robić.Jamnisia nie chciała się zgadzać z resztą towarzystwa więc,po zabiegu sterylizacji pojechała do domu tymczasowego do Pani Grażynki z SOS Jamniki.Tak jak wspomniałam wcześniej moc pracy,zwierzaki muszą jeść.Teraz zajęłam małym remontem kociego lokum.Wielkim moim zdziwieniem było to że ludzie narzekają na biedę,kiedy prosiłam o męską pomoc za jakieś wynagrodzenie to nikt nie chciał.Chcąc nie chcąc wzięłam się za to sama .Syn się trochę zlitował i zaczął pomagać.Wielki bunt w domu,to zdziwiłam się że w ogóle go sumienie ruszyło.Praca idzie po woli..Maluchy ze śmietnika to Jacuś i Agatka.Maluchy trochę się przeziębiły prze z wolierę właśnie i leczę,miziam i przytulam ,matka musi .
Agatka
na 1 planie Jacuś.
kawałek jamnisi
Prawdopodobnie dojadą jakieś maluchy w ilości 3 sztuk,dokładnie nie wiem ,ta liczba zmienia się z dnia na dzień.
Drewno pocięte i poukładane.Na razie nie zmarzniemy,co będzie potem zobaczymy.Piec załączony i przepalamy po trochu.Zakupiłam nowe rury i kolanka jutro lub po jutrze założymy.Od samego rana zaczynam dalszą demolkę u kociołków.Mycie ścian i sufitu,połączone ze zmianą gumolitu na podłodze.Oj będzie się działo.Pomocników co niemiara.
Trochę szarej codzienności









Dodam jeszcze że duża sunieczka już też po sterylizacji.Bardzo się bałam o nią.Dziewczyna na podwórku mieszka i kontrol już nie taka.Dała jedna radę kochana i wszystko w porządku.Coś mnie tknęło żeby dać ją na pierwszy ogień.panienka miała pełno torbieli na macicy.Już mamy to z głowy.
Kochani wkrótce koleżanka Dorotka zrobi dla naszej gromady bazarek,postaram się Wam o tym powiedzieć i podać link.Bardzo Was prosimy o pomoc.Jedzonko w każdej ilości,mnóstwo rzeczy do zrobienia.Dziękuję za wszystko.Do zobaczenia .







czwartek, 27 sierpnia 2015

Blu,krótka historia

Ta koteczka na zdjęciu to Blu.Przyszły do mnie dziewczynki w wieku ok.12-13 lat.Przyprowadziły psa ,który błąkał się u nas po wsi.Czy mogę pomóc.O Pimpku jednak później.Jedna z nich opowiedziała historię kotki ,która jest u jej wujka w domu i bardzo cierpi ,a wujek nic z tym nie robi.Ponadto czy mogę coś zrobić bo wujek topi jej dzieci w szambie.Myślałam że padnę trupem.Tłumaczyłam że nic nie poradzę,no chyba że przyniosą kotkę bardzo dyskretnie i wtedy coś zaradzimy.po ok tygodniu kotka została przyniesiona w plecaku,nikt nic nie widział .Postanowiłam zobaczyć na czym polega to cierpienie i Blu wylądowała u lekarza.Kotka ma zmiażdżoną tylną łapę w stawie kolanowym,bardzo dużo odłamków kości.Nic nie możemy już poradzić ,bo noga zaczęła obrastać już tkanką.Jedyną ulgą były leki przeciw bólowe.Blu prawie nie chodziła.W tej chwili dość sprawnie chodzi jednak nie bardzo ma ochotę wskakiwać na wyższe partie.Postaram się ją wysterylizować w najbliższym czasie,sezon urlopowy ma się ku końcowi.Dziewczynka piękna,biała jak śnieg.Bardzo grzeczna i spokojna.Czasem ręce opadają ,naprawdę.Jak dorośli ludzie zabijają wrażliwość w dzieciach,jak można topić maleńkie kocięta w szambie na oczach dzieci.Sam czyn woła o pomstę do nieba.Powiem Wam szczerze ,jak patrzę na ten świat i na to wszystko to żyć mi się odechciewa.Dziewczynki bardzo szczęśliwe że Blu ma się dobrze.W tych dzieciach na szczęście empatia zwyciężyła choć bardzo się narażały na gniew owego wujaszka.Ten cały wujek ma konie do jazdy ,nawet nie chcę myśleć co tam się dzieje.

Blu bardzo mruży oczka przy robieniu zdjęć.Postaram się zrobić więcej fotek i pokazać dziewczynę.
Kochani kilka osób pisało do mnie żebym otwarcie pisała o potrzebach podopiecznych.Więc piszę,choć łatwo mi to nie przychodzi.Najbardziej potrzebujemy jedzenia dla kotów i psiaków.Ewentualnie funduszy na owe jedzonko.Wczoraj trafiła do mnie jamniczka ,zabrana z trasy E7,chyba tak się to pisze choć pewności nie mam.Ja serce mam wielkie ale kieszenie puste.Niestety mieszkańcy nie rozumieją że ja nie otrzymuję żadnych dotacji.No jak przecież Pni ma wszystko za darmo.Więc ja się pytam gdzie tak dają bo chętnie skorzystam.Tak miłym akcentem żegnam się .Do miłego.

wtorek, 18 sierpnia 2015

Bardzo pilna sprawa

Kochani .Kolejny raz będę Was prosiła o pomoc.Ten post miał być o zupełnie czymś innym.Jednak ja swoje a życie swoje.Postaram się jakoś po kolei i składnie napisać.A więc od początku.Jakieś 3 lata temu na polu nieopodal mojego domu leżała wychudzona i zapchlona Gryzka. 2 tygodnie robiłam podchody aby móc się zbliżyć do niej i podarować dom.Udało się .Z zabiedzonej i wylęknionej suczki zrobiła się całkiem ładna panna.Lubiła się z białą Ozzi.Po jakimś czasie dziewczyny coraz bardziej szukały zaczepek między sobą.Jedna chciała rządzić i druga,żadna ustąpić nie chciała.Były momenty że obydwie wybuchały i dochodziło do niezłych bójek.Jakoś krew się mocno nie lała ,mimo to zaczęłam ogłaszać Gryzie.Nikt jednak nie zadzwonił.pomimo dużej liczby wyświetleń.@ tygodnie temu doszło do niezłej szarpaniny,efektem tej rozróby jest wyrwany i przegryziony staw kolanowy u Gryzki i spuchnięte oko.Oko się już prawie zagoiło ,noga usztywniona na 6 tygodni i nigdy nie będzie do końca sprawna.W tej sytuacji trzeba było je rozdzielić.Gryzka siedzi w wolierze dla kotów,woliery nie można dokończyć i wypuścić kotełków. Muszę uzbierać na kojec.Nie ma pamiłuj.Do puki Gryzka nie znajdzie nowego domu musi siedzieć w kojcu.Co prawda jest wypuszczana na bieganie ,ale jedna siedzi w domu druga biega ,nie ma innego wyjścia.Wiem że proszę o wiele,ale może ktoś zechce pomóc w uzbieraniu na kojec.Nie jest to tania inwestycja od 1000 zł w górę.Boję się że pozagryzają się nawzajem.Gryzka jest bardzo towarzyska,miła.Nie brudzi w domu i nie niszczy.Ladnie chodzi na smyczy,zdrowa i wysterylizowana.Gryzia ma jedną wadę ,nie lubi małych zwierząt,kotów ,królików itd,toleruje uległe suczki i samców.Może ktoś z Was ma znajomych ,którzy przygarnęli by tę dziewczynę.Bardzo ,bardzo Was Proszę o Pomoc.Może i tym razem się uda.
Dziewczyny ,które się nienawidzą.
tu się jeszcze lubią
Gryzia
Tak naprawdę to nie wiem dlaczego tak się stało.Jeśli ktoś zechce pomóc to proszę napisać kojec.
W następnym poście napiszę o Blu,Pucusiu.O 2 kociakach prosto ze śmietnika i Pimpusiu.To nowi mieszkańcy Kwiaciarenkowej Ferajny. Dziękuję że mnie odwiedzacie i wspieracie.Na tym zakończę.Wejdę do mysiej dziury i będę czekać.Pozdrawiam wszystkich serdecznie.Kwiaciarenka


wtorek, 11 sierpnia 2015

dziś krótko

Kochani zacznę jak zwykle od podziękowań.Dziś dotarła paczka ze skarpetkowych składek za którą bardzo dziękuję i za tę z zeszłego miesiąca też.Uzbierało się trochę różnych wieści ale dziś krótko.Smutna wiadomość to taka że w niedzielę Dinguś odszedł za Tęczowy Most.Decyzja trudna i przykra ale nie było innego wyjścia.Ból już nie dawał żyć.Odszedł delikatnie i spokojnie.Nie będę się rozpisywać o żalu i bólu bo tego nie da się opisać.Dopiero niedawno odszedł Apsik i jest to wszystko bardzo świeże.Może to co napiszę kogoś zdenerwuje lub oburzy ale wyjścia nie ma.Chcę jednak prosić Was o słowo w sprawie Dingusiowego wózeczka.Chciałam go podarować jakiemuś pieskowi,tak z dobrego serca ,jednak sytuacja w jakiej jestem obecnie nie pozwala mi na to.Ogólnie rzecz biorąc jestem w trudnej sytuacji finansowej ,zwierzęta potrzebują jeść i nie tylko.Dingo generował bardzo duże koszty utrzymania,sam prąd to 350zł miesięcznie.Nowi mieszkańcy zawitali do Kwiaciarenki.Klimatyzacja chodzi od rana do nocy.Dziś też zawiozłam następną bidę na zabieg.Niby ropień w jamie ustnej.Okazało się jednak że to nowotwór.Nie wiemy na razie czy złośliwy.W każdym razie to co wyjęła Pani doktor z buzi tego malucha było wielkości pomarańczy.W każdym razie chcę zapytać czy zgodzicie się aby ten wózek sprzedać.Przykre to dla mnie ale nie mam innego wyjścia.Oczywiście jeśli nie wyrazicie zgody to tego nie uczynię.W końcu to dzięki ludziom dobrej woli został zakupiony.Bardzo proszę nie potępiajcie mnie za taki pomysł.W następnym poście opiszę co teraz się u nas dzieje.Dokładniej i spokojnie.Jeszcze raz serdeczne podziękowania .

środa, 1 lipca 2015

Kochani

Moi drodzy chcę jeszcze raz podziękować za okazane serce.W związku z tym że pralka już jest a doszło na konto jeszcze troszkę pieniążków na pralkę,chcę Was spytać czy wyrazicie zgodę na zakup drewna.Paleta różnych ścinków to 250 zł.W palecie jest około 3m drewna.Jesień i zima wcale nie tak daleko.Jakiś zaczątek zapasów już by był.Oczywiście jeśli ktoś zechce zwrotu swoich pieniążków to proszę o wiadomość na maila.W tej chwili jest promocja na owe drewno.Upał niemiłosierny.Deszczu u nas brak,totalna susza.No nic zmykam do obowiązków,czekam na Waszą odpowiedź.

niedziela, 28 czerwca 2015

Cacucho

Przedstawiam wczorajszy nabytek.
Wniesiona do domu


Faceci to lubią wszystko rozbierać

Trochę bałaganu i pranie na pusto według wskazań






kocyki się kręcą

To jest kupka prania 3 dniowego,psio kociego oczywiście

Dingo przy wózku


Tyle radości.Dziękuję


sobota, 27 czerwca 2015

No i się kręci

Kochani.Wczoraj usiadłam do kompa na chwilkę,po 23.I ten komentarz,zajrzyj na konto.Przyznam się szczerze że mi się nie chciało,oczy na zapałki,no dobra zajrzę.Więc wchodzę na to konto i oczom nie wierzę aż mi zapałki powypadały.Ludzie będzie pralka.Pierwszy raz w tym miesiącu łzy lały się jak grochy ale nie z rozpaczy tylko z radości.Ja stara baba nigdy jeszcze takiego prezentu w całym swoim życiu nie dostałam.Nie liczyłam ile od Was kochani dostałam na pralkę,ale wszystkiego było 856 zł.Więc z samego rańca poleciałam do sklepów szukać w tej cenie.I znalazłam za 800zl,6kg wsadu,cudeńko bialutkie aż jej całusa dałam.Jutro wrzucę fotki,dziś majster od zdjęć poszedł na ryby i wróci rano.Kochani,tak jak pisałam wcześniej nie potrafię wyrazić słowami tego co czuję.Ogromnie Dziękuję wszystkim którzy przyczynili się do mojej wielkiej radości.Gosi z 
bloga Za Moimi drzwiami szczególnie ,która nagłośniła całą akcję u  siebie na blogu.Dziękuję,dziękuję i jeszcze raz dziękuję.
Oczywiście pani piorąca została przetestowana,cacucho.Moje łapki odpoczną. Wszystkich bym chętnie wyściskała,to ściskam z całej siły.Jutro pokaz.Dobrej nocy wszystkim życzę.

czwartek, 25 czerwca 2015

środa, 24 czerwca 2015

Jasio Wędrowniczek czuje się źle.

Wczoraj mały czarny koteczek poczuł się gorzej.Pojechałam z nim do wetki.Zmieniliśmy leki na mocniejsze.Walczymy o to maleńkie życie i przegrywamy.Jest bardzo źle.Obawiam się że do rana maluszek przestanie walczyć.Dzięki Waszym wpłatom zakupiłam inhalator za 130 zł.Według zaleceń lekarza te wszystkie posmarkane kociaki należy inhalować dla rozrzedzenia wydzieliny w nosie ,oskrzelach.Mały się inhaluje 4 raz.tak jak mówię rokowania bardzo złe.Dziś przechodziłam cały dzień w jakiejś śpiączce,zmęczenie robi swoje.2 lata temu miałam transfuzję krwi ,obawiam się że znowu pora.Na razie kupię żelazo i będę łykać.Nie pora łazić po szpitalach.Mała Gwiazda czyli oszołomka powoli się wycisza ,robi maleńkie postępy.Kochani wiem że krótko i zdjęć brak,nadrobię to.Dziękuję za wpłatę na pralkę,naprawdę brak mi słów,nie wiem jak dziękować.Mamy 150 zł.Bardzo dziękuję Na koniec humorystycznie.Syn dla rozweselenia przyniósł matce z garażu garść śrubek do chrupania,żelazo to żelazo prawda.

niedziela, 21 czerwca 2015

Czerwiec miesiącem porażek.

Miałam zdać Wam relację w piątek,nie udało się.Z samego rana pojechałam szukać staruszka.Porażka pies zniknął,nie ma go.Pojechałam jeszcze w środę i piątek ,i nic.Dalej będę obserwować.
Kochani ,wózek przyjechał dla Dinga w tempie odrzutowym.I tu szok i porażka totalna.Nie ma szansy żeby z niego korzystał.Pada jak kłoda,mięśnie słabe,wygląda to tak jak by się bał tego w co chcą go włożyć ,sztywnieje.Tego się nie spodziewałam.Ponawialiśmy próby kilka razy i to samo,sama nie wiem już co robić.Piszę króciutko bo padam na twarz,bez zdjęć na razie.
W zeszłą sobotę dzieci przyniosły 4 małe posmarkane i chore małe kociaki.Zacytuję ok.10letniego chłopca
Pani Marzenko niech Pani je ratuje.
ja na to a co się stało.
znaleźliśmy je pod mostkiem przy kanale i jeden utonął,a ten malutki to chyba zaraz umrze bo on chyba długo już jest bez mamy.W gardle gula ,ale udaję że ja taka twarda
-ja na to ,dobra dawać je tu zobaczymy.O mateczko obraz nędzy i rozpaczy,faktycznie ten czarny ledwo żywy.No dobra chłopaki trzymać te chuchra ja polecę po leki i wodę i termofor.
Woda do obmycia posmarkanych dziobów,antybiotyk na koci katar i termofor do ogrzania.dobrze że miałam mleko w zapasie.Opanowaliśmy sytuację,chłopakom gębuchy się cieszą.No i na szczęście mały czarny nie umarł i ma się coraz lepiej.
Przyjechała kicia na przechowanie istny oszołom.Nie wiem czy uda się ją naprostować,behawiorystką nie jestem ,spróbować jednak muszę.Takiego oszołoma nawet schronisko nie weźmie.Nie daje się dotknąć,syczy,drapie i rzuca się na wszystko i wszystkich,niezłe ziółko.No nic zobaczymy czy coś wskóram.Padam na twarz i chodzę na rzęsach,przecież ja nie mogę mieć chwili spokoju.Wczoraj skończyła żywot pralka i ta porażka powala na kolana.Przy takiej ilości prania ,nie wiem jak dam radę.Wczoraj prałam w wirnikowej,na dworze i płukałam na dworze.Cholera nie mam wanny w domu nawet,trzeba będzie ją przeprosić i wstawić z powrotem.Za to dziś rano nie mogłam ruszać nadgarstkami.Nie wiem jak długo dam radę tak prać.Morze ktoś z Was ma jakąś starszą a jeszcze na chodzie.Na nową niestety mnie nie stać.Przepraszam że tak smędzę,ale chwilami naprawdę ręce opadają.
Dziękuję za paczkę,ze skarpetkowych składek,kociaki wcinają i uszkami ruszają.Króliczki czują się dobrze,mają teraz mały wybieg na dworze.Woliera malutkimi kroczkami idzie do przodu.Jeszcze ten czerwiec się nie skończył.Nie mam siły na dalsze porażki ,trzymajcie choć kciuki oby nic się nie wydarzyło.Pozdrawiam i za wszystko bardzo dziękuję.

środa, 10 czerwca 2015

Kochani .Apsika już nie ma ,na mojej drodze stanął dziś malutki staruszek.Chudy,prawie bez zębów.Nie miałam jak go zabrać.Ta istotka jest w mieście ,ja nie prowadzę.Umówiłam się z Panem z pobliskiego sklepu że zabiorę go w piątek jeśli będzie.Straż chciała go odłowić ale się nie dał.Ja podeszłam do niego dzisiaj.Pogłaskałam ,dałam jeść i prosiłam żeby był w ten piątek.Łzy lecą ,ale postąpić inaczej nie mogę.Kochani wsparcie potrzebne w każdej postaci.Nie zapominajcie o nas,bardzo proszę.
Uzbierała się cała kwota na wózeczek dla Dinga,dziś zrobimy pomiary i Pan zrobi nam wózek.Już dzwoniłam.Prosiłam żeby jak najszybciej go zrobił.Dinguś ma już mało czasu.Bardzo dziękuję za wsparcie ,na pojazd dla psinki. smutno mi bardzo i nie będę rozpisywać.Króliki czują się dobrze.Zasuwają z kotami jak małe autobusiki.W piątek relacja czy się udało.Trzymajcie kciuki.

wtorek, 9 czerwca 2015

Nie mam siły się dziś rozpisywać.Mimo usilnych starań ,kochany Apsik odszedł za tęczowy most.Walczyliśmy,lecz nie udało się.Jego serduszko było już bardzo słabe.Mimo to strasznie się czuję.Mam tylko nadzieję że był z nami szczęśliwy.On na mnie zaszczekał i ja podeszłam,wzięłam go na ręce i już go nie było.To tak jakby czekał żeby go utulić w ostatniej chwili.Ciężko.Za każdym razem kiedy odchodzą,nie potrafię się z tym pogodzić.Nie pociesza mnie fakt że zrobiłam wszystko co mogłam.Wiem że taka kolej rzeczy ,ale jakoś tak nagle pusto
 się zrobiło i ten kocyk został.tak widocznie miało być.

niedziela, 7 czerwca 2015

Wolierkowo,kotolandio ciesz się.

Zaczęło się ,strasznie powoli ale jednak.
Przygotowanie badyli do szlifowania i malowania.Ta mina mówi sama za siebie.Nie łaź
 tutaj i nie przeszkadzaj
kontrola jakości czy oby dechy na dach się nadają
kontrola ciąg dalszy.Przy okazji pani ta buda to wymiany,fuj.
Tu już wymierzone i pomalowane badyle na stelaż i okienko na świat
A tu Dinguś czeka.Szkoda że to wszystko tak powoli.Do miłego




sobota, 6 czerwca 2015

Króciutko.O dwóch takich co nie chciali być pasztetem.

Wstępnie napiszę tylko że nie udało nam się zdobyć bezpłatnie wózeczka.
W piątek pojechałam na rynek po warzywa i sadzonki.Jako że ja zwierzolubny ludź lubię popatrzyć na kurki czy taż kaczuszki.Moją uwaę jednak przykuło coś innego.Z daleka widziałam że facet coś przerzuca niczym wory z kartoflami.Podeszłam i moim oczom ukazły się małe króliczki.
-Pani kupi na pasztet,to ja na to że nie lubię pasztetu.-To czapkę.I krew mnie zalała.Zamiast jedzenia przywiozłam do domu coś do tulenia.Przedtem poleciałam do przychodni na przegląd.Towarzystwo zaszczepione.Troszkę niedożywione,ale postawimy na nogi ,to znaczy na łapy.







i na koniec upał doskwierał to my padliśmy,pomimo że klima chłodziła.
Adaś padł








Do miłego.





czwartek, 4 czerwca 2015

Jest bardzo źle

Jak pisałam wczoraj ,pojechaliśmy do przychodni weterynaryjnej na sygnale.W pierwszej kolejności badanie krwi i usg.Narządy wewnętrzne zdrowe,kardiologicznie też tylko ropomacicza  brak.Więc co do licha się dzieje.Dziewczyna niepatomna to dodaliśmy jeszcze trochę znieczulenia i Pani doktor przystąpiła go badania ginekologicznego.Kochani jest fatalnie.Korcia ma nowotwór przy cewce moczowej.Nie pamiętam nazwy tego cholerstwa,zwaliło mnie to z nóg.Ten  nowotwór jest nie operacyjny.Mamy w tej chwili bardzo duży stan zapalny.Na razie spróbujemy to zwalczyć i zobaczymy co dalej.Może się trochę to coś  obkurczy i wtedy będziemy się zastanawiać czy podejmujemy ryzyko operacji czy nie.Niestety do takiego rodzaju schorzenia musi przyjechać lekarz z Warszawy,w razie operacji ten sam lekarz wykona zabieg.Nie wiem ile sobie zażyczy,aż boję się pomyśleć.Puki co dziewczyna zażywa antybiotyk.Ma apetyt i normalnie siusia.Muszę bacznie obserwować jej zachowanie i  ilość moczu.Ten rodzaj nowotworu nie daje objawów przez bardzo długi czas.Załamka totalna.




to nie koniec złych wiadomości.W czasie mojej wizyty pewna osoba przyniosła 3 małe kociaki.Jeden z nich był w tragicznym stanie,odwodniony i wychudzony.Zabrałam go do domu choć szanse były bliskie 0.Jak można dopuścić do takiego stanu,zastanawiam się.Kocina dostał leki.Przywiozłam go domu .Umarł po 3 godzinach.Pocieszające tylko to że umarł mi na piersi,nie był sam i czuł ciepło drugiej żywej istoty.Smutny ten dzień.Nie potrafię oswoić się ze śmiercią,choć już nie jedną przeżyłam.Tak mam .Pozdrawiam wszystkich serdecznie .

środa, 3 czerwca 2015

Kochani.Sprawa wózka nadal w toku.Dingo chyba się poddaje,coś ta wola walki w nim zanika.W tej chwili mamy 150 zł na wózek.Napisałam też na wydarzeniu króciutko o Dingu.Tam ktoś chce podarować taki wózek,może się uda.W tej chwili jest inny problem.Dziś na sygnale jadę z Koreczkiem suczką na zabieg.Korcia dostała ropomacicza.Jeszcze w miarę jest sprawna,to wiekowa dziewczyna .Trzymajcie kciuki.Zrobię jakieś zdjęcia i postaram się wrzucić dziś ,najpóźniej jutro.Ręce opadają.

poniedziałek, 25 maja 2015

Jestem wkórzona

W poprzednim poście pisałam Wam o pragnieniu posiadania wózka dla Dinga.Zadzwoniłam do firmy w celu ustalenia szczegółów dotyczących owego przedmiotu moich marzeń.Pierwsze pytanie ile pies ma lat ,ja to ze 16.Wiecie czego się dowiedziałam że stary to mam się zastanowić czy warto.
To ja się teraz zastanawiam czy stary pies nie ma prawa do godnego życia.
Czy stary pies ma gnić we własnych ochodach.
Czy stary pies nie powinien jeszcze trochę podreptać,dlatego że przez 90% swojego życia był zaniedbywany.
Zawsze wydawało mi się że każde stworzenie trzeba szanować,zwłaszcza kiedy jest starsze i nie wiele życia mu zostało.Krew mnie zalała.W końcu doszliśmy do porozumienia.Pan robi takie wózki we Wrocławiu.Koszt zwala z nóg 600zł plus 45zł przesyłka.Bardziej ta cena od suwa mnie od marzenia posiadania, niż wiek psiny.Pytam się więc czy ja jestem psychiczna że próbuje temu biedakowi dać jeszcze trochę radości.Chciałam podziękować jednej osobie która zechciała wpłacić na wózeczek,może jeszcze ktoś chętny pomóc.Idę wnerwiać się dalej i głęboko zajrzeć w siebie czy faktycznie coś ze mną nie tak.Pozdrawiam wszystkich ciepło.A zapomniałam dopisać że Mizia z Podkarpacia pojechała  w zeszłą sobotę do nowego domku.Teraz to już koniec .Pa.

radocha dla kotełków

czwartek, 21 maja 2015

O wszystkim po trochu

Jako że nie było mnie tutaj długi czas,zacznę może od tego że poznałam wspaniałą kobietę ,która pomaga mi z całych sił jak tylko może i kiedy może,wiadomo każdy z nas ma jakieś swoje życie.
Dorotka to właśnie o niej mowa,przyjeżdża ,dzwoni ,dowozi.To jakiś kocyk,to trochę karmy.Wczoraj przywiozła budę do małej renowacji.Dlaczego o tym piszę ,a no dlatego że jak może pamiętacie między postami przewijał się temat woliery dla kotów.Ciągle brakowało środków,moje stado wchłania niesamowite ilości jedzenia,dodatkowo tony żwirku.Dorotka wpadła na pomysł bazarku,ja na to ok.Więc się zakręciła,pofotkowała fancików trochę.Przy okazji dziękuję za fanty tym którzy zechcieli podarować coś od siebie.Usiadła i prowadziła bazarek.Ja nie mam do tego ani zdolności ani głowy.Kochani woliera wreszcie powstanie.Uzbieraliśmy ponad 1000zł.Siatka już zamówiona.Kotełki wreszcie odetchną.
Teraz sprawa adopcji.Do swoich nowych domów pojechał Domino,Miecio i koteczka Lala modeleczka.W między czasie dostałam sygnał o psie pekińczyku co się błąka u nas na wsi,no przecież odetchnąć nie można.Poleciałam i znalazłam to.Małe brudne,śmierdzące,zakleszczone stworzonko.Szybka jazda do Weta.Kąpiel,strzyżenie i 28 kleszczy.

Po małym liftingu.Piesek wypiękniał .Nieoceniona Dorotka zrobiła zdjęcia i Pekińczyk w ciągu 2 tyg.znalazł dom pod Toruniem.No ale byłabym sobą gdybym nie wyszukała następnej sieroty,choć tak się zarzekałam że koniec.Oto Smerfik z e schroniska z Podlasia.
Chłopak lat 12 odebrany interwencyjnie z wrośniętym łańcuchem i wiązanymi łapami.Teraz już doszedł do siebie choć główka jest lekko przekręcona i chód troszkę inny ,zostanie tak,nie wiadomo jak długo
te łapki były wiązane sznurkiem.Byłam niedawno u siostry,po jakieś tam klamoty i znowu błaganie.Wzięłabyś tego kocine zobacz jaka bida nie poradzi sobie.Już miałam się zarzekać ale nie mogłam,kot nie miał jednej łapki.

Jazda do lecznicy,kot zdrowy.Pani Dorotka ,ta która robi piękne zdjęcia zabrała chłopaka do siebie u mnie muszą koty skakać wyżej i bałam się żeby chłopak nie spadał na plecy.W każdym razie dzięki ogłoszeniom Pani Doktor chłopak znalazł nowy dom,całkiem nie daleko mnie.
Slicznotek Miluś.Największy problem to Dingo.Wola walki duża .Mój kręgosłup mówi nie .Trzeba chodzić i prowadzać,jak nie to krążenie żle funkcjonuje.Wózek 500zł tylko skąd.I decyzja,eutanazja czy jeszcze nie.Biję się z myślami.To pies który generuje ogromne nakłady w każdej postaci.Od jedzenia po wysiłek fizyczny,pranie po 2 pralki dziennie.Nie wiem.
Wierzę że dobro powraca i myślę że to dobro to Wy wszyscy ,którzy pomagacie i finansowo i rzeczowo ,dobre słowo też czyni cuda.Kochani jeśli ktoś może pomóc to bardzo proszę.Potrzeby są ogromne.Od pralki,może ktoś ma w dobrym stanie,moja cieknie,ledwo żyje,po zamrażarkę ,może ktoś gdzieś ma schowaną a jeszcze działającą.Suszarka do włosów,muszę kąpać zwierzyniec,moja skończyła żywot na Mietku.Podkłady,środki czystości do prania i mycia.Grosik na wózek.Bardzo bym chciała żeby chłopak jeszcze pożył jak wychodzimy to ten jego ogon tak się kręci w kółko.Wiem że może proszę o wiele ,ale nigdy nie zostawiliście bez pomocy.Dziękuję bardzo za ostatnią porcję karmy ze składek koleżanek blogowiczek.Wszystkim za wszystko ogromne podziękowanie.