Jak pisałam wczoraj ,pojechaliśmy do przychodni weterynaryjnej na sygnale.W pierwszej kolejności badanie krwi i usg.Narządy wewnętrzne zdrowe,kardiologicznie też tylko ropomacicza brak.Więc co do licha się dzieje.Dziewczyna niepatomna to dodaliśmy jeszcze trochę znieczulenia i Pani doktor przystąpiła go badania ginekologicznego.Kochani jest fatalnie.Korcia ma nowotwór przy cewce moczowej.Nie pamiętam nazwy tego cholerstwa,zwaliło mnie to z nóg.Ten nowotwór jest nie operacyjny.Mamy w tej chwili bardzo duży stan zapalny.Na razie spróbujemy to zwalczyć i zobaczymy co dalej.Może się trochę to coś obkurczy i wtedy będziemy się zastanawiać czy podejmujemy ryzyko operacji czy nie.Niestety do takiego rodzaju schorzenia musi przyjechać lekarz z Warszawy,w razie operacji ten sam lekarz wykona zabieg.Nie wiem ile sobie zażyczy,aż boję się pomyśleć.Puki co dziewczyna zażywa antybiotyk.Ma apetyt i normalnie siusia.Muszę bacznie obserwować jej zachowanie i ilość moczu.Ten rodzaj nowotworu nie daje objawów przez bardzo długi czas.Załamka totalna.
to nie koniec złych wiadomości.W czasie mojej wizyty pewna osoba przyniosła 3 małe kociaki.Jeden z nich był w tragicznym stanie,odwodniony i wychudzony.Zabrałam go do domu choć szanse były bliskie 0.Jak można dopuścić do takiego stanu,zastanawiam się.Kocina dostał leki.Przywiozłam go domu .Umarł po 3 godzinach.Pocieszające tylko to że umarł mi na piersi,nie był sam i czuł ciepło drugiej żywej istoty.Smutny ten dzień.Nie potrafię oswoić się ze śmiercią,choć już nie jedną przeżyłam.Tak mam .Pozdrawiam wszystkich serdecznie .
Trzymaj sie, jestes bardzo dzielna i kochajaca babeczka,pozdrawiam i sciskam mocno
OdpowiedzUsuńTrzymaj się. To takie trudne. Bardzo mi przykro z tego powodu.
OdpowiedzUsuńMyślami jestem z Tobą.
pozdrawiam serdecznie
Dziewczyny,bardzo Wam dziękuję
Usuńchoroba w domu to złe wieści :( a śmierć to wieści dużo gorsze niż złe :( współczuję Ci i podziwiam niezmiennie!
OdpowiedzUsuńpostaram się dołożyć do leczenia ile mogę, jutro podeślę przelew
Myśl pozytywnie..... szkoda maleństwa... ale i tak zrobiłaś dla niego więcej niż ktokolwiek inny.
OdpowiedzUsuń