niedziela, 1 grudnia 2019

wracam

Wracam do Was kochani.Wracam bo mi brakuje ludzi życzliwych.Wiele się zmieniło,staruszki odeszły.Smutek,choroby ,brak sił i chęci do życia.Dużo by pisać.Ale są one,są zwierzęta ,podrzucane w kartonach i torbach.To dla nich wstaję codziennie rano,dla nich chcę zmienić nasz mały świat.Powolutku będę wracała,może będzie problem ze zdjęciami,nie wiem czy ogarnę.Będę wracała i prosiła,prosiła,dla nich ,dla tych z torby,kartonu.Kochani niedługo świeta robicie porządki,nie wy.zucajcie tylko pytajcie czy coś nam się nie przyda.Zmieniam swoj  mały świat.....
Zajrzyjcie prosze na stronę na fb,u kwiaciarenki,tam są informacje.

sobota, 30 grudnia 2017

tak króciutko

Moi drodzy podczytywacze.Wpadam jak zwykle na chwilkę aby pokazać że żyjemy.
Bardzo chcę podziękować wszystkim Mikołajom ,którzy zadbali o to aby moja gromadka cieszyła się świątecznymi prezentami w postaci różnego rodzaju smakołyczków ,zabawek,żwirku,kocyków ,ziarenek dla królików{furrorę zrobił domek z siana i marchewki}.Otrzymaliśmy również pomoc finansową ,dzięki temu kupiłam jedzonko,środki czystości,kupuję na bieżąco opał,żwirek ,którego schodzą tony.Bardzo dziękuję za wszystko,za każdy najdrobniejszy gest dobra w naszą stronę.
W związku z tym że przegapiłam życzenia świąteczne,to bardzo chciałabym złożyć wszystkim najserdeczniejsze życzenia na nowy nadchodzący rok.Szczęścia,zdrowia,radosnych chwil,jak najmniej trosk i cierpliwości do Kwiaciarenki.Tego wszystkiego życzę z całego serducha i jeszcze raz bardzo dziękuję.Kwiaciarenka

środa, 22 listopada 2017

Zdjęcia do posta ponizej

ludwik
Maluchy
ferajna

Bez tytułu,nic nie mogę wymyślić

Trzy razy coś pisałam i wymazywałam.Teraz robię4 podejście i zastanawiam się co napisać.Tyle się wydarzyło od ostatniego razu kiedy pisałam.może tak w  skrócie tylko skrobnę co i jak.Tak już mamy że los nie obchodzi się z nami łaskawie.Rudy Reksio z posta niżej odszedł,wszystko było za późno,nieudana adopcja,wysiadające sprzęty,wysiadło moje zdrowie,powaliły mnie korzonki i tyłek boli od zastrzyków po dziś dzień.Ale nie dam się.Chyba faktycznie niepowodzenia człowieka wzmacniają.Kiedyś o wiele rzeczy bym samej siebie nie posądzała a teraz ,popisałam się nieźle w przychodni wywalając myśliwego za drzwi gabinetu.taaak zrobiłam to,kulturalnie ale wywaliłam bez względu na konsekwencje.moi mieszkańcy jakoś się trzymają,jedni odchodzą ze starości inni do nowych domów,wciąż jednak za mało,kolejka potrzebujących jest ogromna.Zagościł u mnie mały Ludwiś pisio lat 15 i gromadka kocich maluchów(5).Kocięta leżły w polu 2 dni bez mamy,głodne,zmarznięte,same nie jadły,tak bardzo krzyczały aż usłyszała je kobieta o dobrym sercu i jej córka na sygnale przywiozła je do lecznicy.W 5 minut pomoc nadeszła w mej postaci,maluchy mokre,brudne i głodne.Jeden coś cichy bardzo.Biegiem do domu.Potykając się o psy pakowałam maluchy do kenelu,termofor,mleko i to male takie ciche i zimne.walczyłam do późnej nocy i wygrałam.Cała 5 biega mi pod nogami kiedy to piszę.Drodzy moi na fb U kwiaaciarenki są zdjęcia,tam mrzecie zobaczyć dokładniej co i jak.Jest też zbiórka dla nas na nowy koci piec.
Niedługo najpiękniejsze święta.Chcę was bardzo prosić żebyście o nas nie zapomnieli.Gorąco proszę o to abyście ten piękny czas zechcieli i dla nas takim uczynić.Z całego serca dziękuję wszystkim tym,którzy nam pomagali przez cały ten rok.Może piszę trochę nieskładnie,ale piszę od serca,zwyczajnie,nie ubarwiam,nie wymyślam.Bardzo Was potrzebujemy.Jeśli macie jakieś pytania ,piszcie kwiaciarenka01@gmail.com

niedziela, 24 września 2017

No to pękam w szwach

Wtorek-wysiadam z autobusu i wlekę się do domu ciągnąc za sobą wózek z zakupami,tak się źle czuję ocho coś się pewnie kluje.Uszłam może z 300m i telefon,kln e pod nosem bo nie mogę znaleźć telefonu w torebce a jak wiadomo w kobiecej torbie cały świat.Znalazłam ,odbieram.halo mówię i jak słyszę tylko pani Marzenko to od razu wyostrzają mi się wszystkie zmysły.No więc słucham opowieści ,kobieto spokojnie dowlekę do domu ,poczekajcie chwilę.Już czekają a ja się wlekę.Co się stało pytam.Bo  pani Marzenko jechałam do szkoły po syna i na drodze szmatka leżała tak myślałam ale po chwili ta szmatka się poruszyła.Wysiadłam z auta a ta szmatka to maluteńki kotek a że pani się nimi zajmuje to przywiozłam.Zaglądam do koszyka a tam rzeczywiście maciupeńki czarny kociak tak zaropiały,zimny ledwo oddychający.Dobra kobiety to wy już sobie idźcie.Kot domu,termofor ,moczenie oczu .Zastanawiałam się czy on ma te oczy jeszcze,odmaczanie nosa.nawet nic nie mówił ,nie miał siły.Oczy odmoczone wielka radocha są w miejscu ,szparki ale są.Kot w koc i na termofor,tel.do weta.Podać to i to ,podane.Kociak prawie się nie ruszał do następnego dnia rano,tak był wyziębiony ale żyje i ma się coraz lepiej za to ja nie.Opryszczka w buzi i dalej źle się czuje.No dobra od tego się nie umiera.
Środa-Ranek jak zwykle,najpierw kawa potem obrządek kociarstwa i psiarstwa.Tak sobie pomykam na miotle i słyszę samochód i trzaśnięcie drzwiami.Nie zwróciłam specjalnie uwagi,czasami się ludzie zatrzymują i patrzą na kociaki w oknie.Po jakichś 10 min.słyszę miaukanie. N o rzesz cholera któryś wypełzł i nie zauważyłam.Wyskakuje i rozglądam się,no nie ma to chyba mam zwidy.ale koło kociego domku stoi mała budka taka dla jakieś bidy co by mogła się ewentualnie schować prze zimnem lub deszczem.Z za budki wystaje malutki nos,patrzę wołam a tam malusieńki kotek bury.No szlag mnie trafi zaraz.Pod pachę i do domu.Ten na szczęście zdrowy.Ja czuję coraz gorzej,ale to nic robota musi być wykonana.Pomalowałam jedną ścianę u kociaków,obiad i takie tam czynności domowe.Łeb jak sklep mam z bólu i dziwnie szczęka mnie boli z lewej strony.no nic od tego też się umiera,juro będzie lepiej jak odeśpię i się wygrzeje.Czwartek zwyczajny ,robota dookoła coś mnie za uchem boli,ale to nic przeciwbólowy i dalej pomykam jak zwykle.
Piątek-wróciłam z zakupów jak zwykle ze swoim pojazdem.Ja to jak ten koń co ciągnie swój wózek za sobą.Wchodzę do domu ,nastawiam gary,czuje się znowu gorzej i znów telefon i jak zwykle pierwsze co słyszę to Pani Marzenko.I szlag mnie trafia.Pytam co się dzieje.W Kazuniu na przystanku w trawie siedzi malutki kotek może pani wziąć,błagam niech pani mu pomoże.Więc pytam czy może dowieźć.Nie może bo właśnie wsiada do autobusu do Warszawy.Więc się pytam czy mam pofrunąć po tego kota,no ona nie wie ale niech pani mu pomorze.Więc głupia ja co robie ,wsiadam na rower i zapierniczam 5 km. po tego kota.Zaznaczam że jeździłam 3 lata.Myślałam że wnętrzności wypluje.Udało mi się złapać malizne i dowieźć do domu.Dziś niedziela,węzły chłonne powiękrzone,opryszczka z drugiej strony,łeb jak sklep,zmęczenie,udało mi się trochę przespać w dzień,łyknęłam trochę specyfików ,może jutro będzie lepiej.Tak się trochę wyżaliłam.Mam kilka słów do tych którzy podrzucają zwierzaki pod moje drzwi.Wiem że sporo osób mnie czyta jeśli mogę się tak wyrazić.Jeśli już to robisz człowieku to zostawiaj też karmę.One muszą jeść,odwiedzić weta ,odrobaczyć się i często trzeba leczyć.Jeśli komuś się wydaje że ja mam kokosy lub gmina pomaga to jest w ogromnym błędzie.Powinnam dostawić mały domek do tego co mam ,my się nie rozciągniemy,chatka pęka w szwach,to wydatek kilku tysięcy,niestety nas nie stać.Potrzeb jest bardzo wiele.Potrzebna nowa buda dla słoneczka,piec do kociaków,karma dla maluchów,podkłady,ciepłe posłanka ,może ktoś ma zbyciu drapak,nasz się rozleciał.Ciepłe koce.Potrzebne środki na zakup tego wszystkiego.Kochani czuję się bardzo źle.Postaram się jakieś zdjęcia wstawić jutro.Bardzo dziękuję wszystim ,którzy wsparli nas finansowo do tej pory.Goły Leon na podłogę kocią stoi w garażu.Zapłaciłam za niego 220zł.Pogoda nas nie rozpieszcza.Prosimy o pomoc.Na razie się żegnam spuchnięta i obolała.No cóż od tego się nie umiera.jutro też jest dzień.Dzień kiedy konik znowu pojedzie ze swoim wózkiem po zakupy.

poniedziałek, 4 września 2017

Nie wiem czy dam radę

Napiszę tylko kilka słów ,nie wiem czy dam radę go uratować.Obraz nędzy i rozpaczy.Reksio z Kieleckiego schroniska.Proszę trzymajcie kciuki.Ogólny stan bardzo zły.

t

Załączniki12:25 (1 godzinę temu)


Witam
p
t.37.7, waga 9,60kg, znaczne wychudzenie,na termometrze kał biegunkowy o żółtym zabarwieniu, ropno-śluzowy wypływ z worków spojówkowych, ropny wypływ z lewego nozdrza, ropne zapalenie skóry przestrzeni międzypalcowych kończyny tylnej lewej, kamień nazębny kłów górnej szczęki oraz zębów P4 M1, bez większych zmian w obrębie dziąseł.
RTG- kręgosłup w odc. uwidocznionym bez zmian zwyrodnieniowych co mogłoby sugerować młodszy niż 10 lat wiek.
USG- prostata o średnicy 4,5 cm z małym torbielikiem, miąższ niejednorodny, hyperechogeniczny,
        WĄTROBA - zmiany ogniskowe licznie rozsiane po całym narządzie, największa o rozmiarach 2,5-7 cm.
 
Pobrałam krew na badanie podstawowe- glukoza na miejscu 101 mg/dl.Wykonałam test na PARVO - wynik ujemny.
Podałam Biovetalgin , Catosal, Cefaleksim, zaleciłam kroplówki z 5% glukozy.
Koszt wizyty i badań 193 zł.
 
Reszta zaleceń po odebraniu wyników krwi.
 
Pozdrawiam Mirosława Ambroziak
Obszar załącznikówZdjęcie użytkownika Ewelina Szlufik.

sobota, 2 września 2017

Zakupy

Pierwsze zakupy.Ja tak krótko ,z ręką w nocniku jestem jak zwykle.Ąaaa goły Leon na podłogę przyjedzie w środe
podziekowania później bo muszę rękę z nocnika wyjąć.Pomoc cały czas potrzebna